Kliknij tutaj --> 🥎 lista polskich jeńców wojennych w niemczech

trupów polskich oficerów, rozstrzeliwanych w siedzibie miejscowego Zarządu NKWD. Dzięki zeznaniom M. Syromiatnikowa możliwe stało się poznanie bliższych okoliczności i przebiegu mordu polskich jeńców wojennych osadzonych w obozie w Starobielsku. Byli oni przywożeni koleją do Charkowa na Dworzec Południowy. Z dworca Polaków W okresie od 1939 do 1945 r. na robotach przymusowych w Niemczech przebywało łącznie ok. 1,6 mln osób cywilnych z Polski i ok. 300 tys. polskich jeńców wojennych. 14 marca 1943 roku na dworcu Kraków Główny Hans Frank uroczyście pożegnał dwutysięczny transport robotnic i robotników z Generalnego Gubernatorstwa. W czasie II wojny światowej do niewoli niemieckiej i radzieckiej dostało się ponad 650 tys. polskich żołnierzy, których połączył los jeńców w specjalnie zorganizowanych obozach. Tajny obóz: Naziści w Ameryce. 2021 | Kategoria wiekowa: 13+ | 36 min | Dokumenty. Ten animowany dokument krótkometrażowy ujawnia prawdę o obozie wojskowym w pobliżu Waszyngtonu, w którym żydowscy żołnierze przesłuchiwali nazistowskich jeńców wojennych. W rolach głównych: Arno Mayer,Peter Weiss. Co najmniej pięciu dyplomatów i urzędników Ministerstwa trafiło do obozów w Kozielsku, Starobielsku i Ostaszkowie, by wiosną 1940 roku ponieść z sowieckich rąk śmierć w Katyniu i innych miejscach masowych egzekucji polskich jeńców wojennych. Site De Rencontre Gratuit Sans Inscrire. W środę 23 marca ukraiński wywiad opublikował w internecie imienną listę rosyjskich zbrodniarzy wojennych. Zapowiedziano już, że osoby te zostaną po wojnie postawione przed sądem. Główny Zarząd Wywiadu Ministerstwa Obrony Ukrainy w środę 23 marca zamieścił na swojej oficjalnej stronie internetowej listę 856 rosyjskich żołnierzy. Wymienieni z imienia i nazwiska wojskowi nazwani zostali przez Ukraińców „zbrodniarzami wojennymi”. Osoby z listy to członkowie pułku artylerii, dlatego też obwiniono ich o ostrzeliwanie ludności cywilnej i śmierć bezbronnych mieszkańców Ukrainy. „Rosyjscy żołnierze pułku artylerii samobieżnej popełnili szereg zbrodni wojennych na obywatelach Ukrainy” - czytamy w oświadczeniu wydanym przez Główny Zarząd Wywiadu ukraińskiego resortu obrony. „Wszyscy odpowiedzialni za te zbrodnie będą pociągnięci do odpowiedzialności i postawieni przed sądem” - dodają autorzy oświadczenia. Główny Zarząd Wywiadu Ministerstwa Obrony Ukrainy to służba specjalna odpowiadająca w tym kraju za wywiad wojskowy. Jej cywilnym odpowiednikiem jest Służba Bezpieczeństwa Ukrainy, podległa prezydentowi i kontrolowana przez Radę Najwyższą Ukrainy. Wojna na Ukrainie. Apel obrońców praw człowieka o poszanowanie żołnierzy Ujawnienie danych żołnierzy rosyjskich z pewnością nie spodoba się aktywistom walczącym o prawa żołnierzy i weteranów. W środę 16 marca na stronie internetowej Human Rights Watch pojawił się dłuższy wpis poświęcony sytuacji jeńców wojennych na Ukrainie. Organizacja stojąca na straży praw człowieka zaapelowała do strony ukraińskiej o poszanowanie godności żołnierzy rosyjskich wziętych do niewoli. „Władze Ukrainy powinny zaprzestać upubliczniania w mediach społecznościowych i komunikatorach nagrań z pojmanymi żołnierzami, które wystawiają ich przed ciekawskim tłumem. W szczególności chodzi o nagrania ukazujące ich poniżanie bądź zastraszanie. Takie traktowanie jeńców wojennych narusza ochronę gwarantowaną w konwencjach genewskich, które mają na celu zapewnienie godnego traktowania pojmanych żołnierzy wszystkich stron konfliktu. Raport Wojna na Ukrainie Otwórz raport Pojęcie polskiej strefy okupacyjnej Niemiec pojawiło się już w roku 1942, gdy w Sztabie Naczelnego Wodza polskich sił zbrojnych na Zachodzie opracowano memoriał dotyczący powojennych stosunków polsko-niemieckich, w którym bardzo dokładnie przedstawiono poszczególne fazy polskiej okupacji Niemiec, jej zasięg i specyficzną dla tego planu bojowy 1 dywizji PancernejTo znaczy odróżnienie ogólnej okupacji terenów niemieckich, jakie po pewnym czasie wróciłyby do Niemiec i pełnej okupacji terenów, które po jej zakończeniu zostałyby włączone do Polski. W roku 1942 wojna bynajmniej nie wydawała się jeszcze być wygrana przez Aliantów, ale to nie przeszkadzało polskim sztabowcom planować sytuacji powojennej. Sztabowcy działali na charakterystycznej dla przedwojennych Polaków zasadzie wyprzedzania faktów. Dawało to na przyszłość gotowy materiał do natychmiastowego podejmowania decyzji, zabezpieczało, gdy nadejdzie pora, przed chaosem, prowizorką i bylejakością poczynań, a ludzi tak działających broniło przed zaskoczeniem zmieniającą się sytuacją, w jakiej przychodziło im działać. Legendarny generał Stanisław Maczek i jego dywizjaMemoriał został przedłożony Naczelnemu Wodzowi generałowi Władysławowi Stanisław MaczekRok później Inspektorat Zarządu Wojskowego opracował szczegółowe instrukcje, dotyczące przyszłej okupacji Niemiec, włącznie z planem rozbudowy polskich sił zbrojnych, w oparciu o Polaków znajdujących się w Niemczech. Obliczano, że znajduje się tam przynajmniej trzy miliony polskich jeńców wojennych i polskich robotników przymusowych, z czego około pół miliona nadaje się do poboru lutego 1942 roku rozkazem Naczelnego Wodza została utworzona pierwsza polska dywizja pancerna, która tak właśnie została oznaczona. Dowódcą 1 Dywizji Pancernej został doświadczony i już wtedy legendarny, generał Stanisław Maczek. Generał urodził się w miasteczku Szczerzec, niedaleko Lwowa, w rodzinie mającej pochodzenie chorwackie. Nigdy jednak nie podkreślał swego chorwackiego pochodzenia, natomiast wciąż wspominał o swoim pochodzeniu lwowskim, jak też i o tym, że jego żona Zofia pochodzi ze Dywizja stacjonowała w Szkocji i tam pilnowała 200 kilometrowego odcinka wybrzeża morskiego przed spodziewanym desantem niemieckim, poczym pod koniec lipca1944, w kilku etapach, została przewieziona do Normandii, a tam 8 sierpnia weszła do walki, jako element składowy 1 Armii trakcie pełnej chwały kampanii we Francji i Belgii, Dywizja odznaczyła się wielką bojowością i skutecznością operacyjna. Wszystkim, jak dobry gospodarz, zarządzał ze swojego czołgu dowodzenia zwanego „Hela”, wszechobecny generał Maczek. Jego troskliwość i opiekuńczość zostały nagrodzone pieszczotliwym przydomkiem „Baca”, jakim obdarzyli go października, już w Holandii, Dywizja wyzwoliła w Brabancji Północnej duże miasto Bredę. Wdzięczna ludność miasta szalała ze szczęścia, a polskich żołnierzy nieomal noszono na rękach. W początku kwietnia 1945 roku Dywizja wkroczyła na terytorium Niemiec, kierując się w stronę portowego miasta Wilhelmshaven. Wilhelmshaven to twierdza i największy port morski niemieckiej Kriegsmarine. W obliczu bliskiego już załamania hitlerowskich Niemiec, załoga twierdzy nie podjęła obrony i kapitulowała przed jednej godzinie generał Maczek stał się posiadaczem: 3 krążowników, 18 U-Bootów, 215 mniejszych okrętów wojennych i pomocniczych, 94 dział fortecznych, 159 dział polowych, 560 ckm-ów, 370 rkm-ów, 40 000 karabinów, 280 000 pocisków artyleryjskich, 64 milionów sztuk amunicji do broni ręcznej, 23 000 granatów ręcznych, licznych składów torped i min morskich oraz zmagazynowanych zapasów żywności dla żołnierzy na 3 wojny zastał Dywizję w Wilhelmshaven, skąd Dywizja przemieszczona została do tak zwanego Emsland, części Dolnej Saksonii u ujścia rzeki Amizy (niem. Ems), niedaleko granicy niemiecko-holenderskiej. „Dipisi”Gdy ucichły działania wojenne, na terenie Niemiec doliczono się ponad 7 milionów robotników przymusowych i jeńców wojennych, pochodzących z różnych krajów i z różnych armii. Alianci nazywali ich „dipisami”, od angielskiej wymowy dwóch liter D P (di-pi) – Displaced Persons, czyli osoby wyrwane ze swego dotychczasowego miejsca pobytu. maja do sierpnia 1945 repatriowano około 6 milionów dipisów, pochodzących głównie z Europy Zachodniej i najogólniej pojętego Związku Radziecki jeszcze w październiku 1944 wymógł na Aliantach umowę na wydalenie do ZSRR na koniec wojny wszystkich obywateli radzieckich, bez pytania się ich o zgodę na takie przesiedlenie. Gdy wojna się skończyła, Alianci bez litości wywozili tych nieszczęśników i odstawiali do dyspozycji Armii Czerwonej. Polaków pilnowała 1 Dywizja PancernaGdy obywateli ZSRR odsyłano do Związku Radzieckiego, Mołotow usiłował wymusić na Aliantach oddawanie mu również Polaków z polskich Kresów w czambuł, wpisanych przez sowietów po wrześniu 1939 roku, jako obywatele radzieccy. Ale chwała Bogu, ta sztuczka Rosjanom się nie udała. Być może i dlatego, że Polaków pilnowała już wtedy 1 Dywizja Pancerna, z którą nikomu nie chciało się zadzierać. Ale inne narody, zniewolone przez Rosjan miały poważne problemy. Litwini, Łotysze, Białorusini i Ukraińcy zaczęli się chronić przed wywózką do Związku Radzieckiego, udając Polaków i prosząc Polaków o pomoc. Niektórzy Polacy sami chcieli wracać do Polski, czyli tak naprawdę, pod radzieckie panowanie, ale takich było 1 Dywizji przedstawiło 1 Armii Kanadyjskiej, w ramach której Dywizja pełniła służbę, projekt utworzenia na terenie Emslandu polskiej enklawy, do której mogliby ściągać Polacy z całych Niemiec. Byli to po większej części ludzkie wraki, ludzie potwornie skrzywdzeni przez wojnę. Chorzy, krańcowo wycieńczeni, kalecy, zamorzeni głodem, a często też na wpół nadzy. Dowódca 1 Armii Kanadyjskiej generał Henry Crerar, zwany „Harry”, a także jego zwierzchnik, dowódca 21 Grupy Armii, marszałek Bernard Law Montgomery, słynny „Monty”, nie mieli nic przeciwko temu. O wydaniu zgody na powstanie polskiej enklawy powiadomili oczywiście premiera maja 1945 Churchill polecił brytyjskiemu Ministerstwu Wojny utworzenie z żołnierzy 1 Dywizji Pancernej i 1 Samodzielnej Brygady Spadochronowej, korpusu okupacyjnego w Emsland. Gdy to nastąpiło, wojskowa komendantura brytyjska zaczęła przesiedlać polskich dipisów do Emsland z różnych obozów strefy brytyjskiej. W rządzonym przez Polaków Emsland spotykała ich opieka ze strony żołnierzy 1 Dywizji i organizacji UNNRA. Teren polskiej strefy okupacyjnejJako polską strefę okupacyjną wyznaczono graniczące z Holandią powiaty: Aschendorf, Meppen i Lingen, a także hrabstwa: Bentheim, Bersenbruck i Cloppenburg włącznie z miastami: Papenburg, Meppen, Lingen i Cloppenburg w Dolnej Saksonii i Leer we Fryzji teren polskiej okupacji obejmował 6500 kilometrów kwadratowych. Na tym terenie, jeszcze przed przybyciem Polskich Sił Zbrojnych znajdowało się wielu Polaków, robotników przymusowych, jeńców wojennych, a nawet 1700 kobiet, żołnierzy AK z Powstania Warszawskiego, którzy przebywały w obozie**Oberlangen. Na to wszystko Brytyjczycy wciąż dowozili następnych polskich dipisów. W styczniu 1946 roku zorganizowano 15 obozów dla polskich dipisów, 5 obozów dla polskich jeńców wojennych i jeden obóz dla dipisów z krajów bałtyckich. Dokądkolwiek w okupowanych Niemczech dotarła informacja o polskiej strefie okupacyjnej, tam tłumy wynędzniałych, pozbawionych pomocy i nadziei Polaków, rozpoczynały wędrówkę w stronę Emsland. Szli piechotą, czepiali się pociągów, czasami udawało się im uprosić angielskich, lub amerykańskich żołnierzy, by ci pozwolili im wejść na jakąś wojskową władze okupacyjne początkowo umieszczały przybywających w pustych barakach obozowych, jakie pozostały po repatriowanych już Francuzach i Holendrach. Wkrótce jednak, baraki się zapełniły, a nowi Polacy nie przestali napływać. Przystąpiono więc do wysiedlania ludności niemieckiej, lokując w domach opuszczonych przez Niemców głównie polskie rodziny, lub matki z dziećmi, pomieszczenia obozowe, zostawiając dla tak zwanych singlów (z angielskiego single, samotny, bez małżonka, bez rodziny).Haren zmienia nazwęWielka ewakuacja Niemców zaczęła się 19 maja 1945 roku. Przebiegała na różnych zasadach, zależnych od miejscowych władz polskich. W Papenburgu na przykład, wysiedlono Niemców z 257 domów, ale pozwolono im pozostać w mieście i mieszkać w swoich własnych komórkach, stajniach i oborach. W mieście Haren wyeksmitowano wszystkich, za wyjątkiem burmistrza i sióstr zakonnych, pracujących w miejscowym szpitalu. W dodatku zarządzono zakaz wstępu Niemcom do miasta Haren. Co najwyżej mogli przechodzić przez miasto po wyznaczonych ulicach. Burmistrz został zobowiązany do opieki nad wysiedlonymi Niemcami. Trudno sobie wyobrazić tę opiekę, skoro Niemców trzeba było rozmieścić aż w trzydziestu sąsiednich gminach. Siostrom zakonnym było o tyle łatwiej, że tak jak przedtem, pracowały w do poprzedniego wjazd do Maczkowa. Z odwrotnej niż poprzednio kolejności ulic wymienionych, jako możliwe do przejścia dla Niemców wynika, że Niemcy mieli tylko jedną drogę do przejścia przez miastoWkrótce w Haren, wolnym całkowicie od ludności niemieckiej, znalazło się ponad 5000 Polaków. Jako, że w przytłaczającej większości byli to lwowiacy, lub ludzie, pochodzący z województw lwowskiego i stanisławowskiego, oficjalnie zmienili nazwę miasta z niemieckiego Haren, na Lwów! Główne ulice miasta też uzyskały nowe nazwy, takie, jakie pamiętano ze Lwowa. A więc: Akademicka, Łyczakowska, Legionów...Spotkało się to z natychmiastową i bardzo hałaśliwą reakcją dyplomacji radzieckiej, która zaczęła domagać się nie tylko zmiany nazwy miasta, ale całkowitej likwidacji polskiej strefy okupacyjnej w Emsland. Pod naciskiem tej antylwowskiej wrzawy, Brytyjczycy starali się wpłynąć na Polaków, by jednak zmienili nazwę miasta na jakąś inną. W sprawę zaangażował się sam Wódz Naczelny generał czerwcu 1945 generał przybył do Haren-Lwowa. W wyniku interwencji generała, 23 czerwca 1945 Lwów został przemianowany na Maczków, na cześć dowódcy 1 Dywizji Pancernej, generała Maczka. Takich przemianowań miejscowości o nazwach niemieckich na nazwy polskie, było więcej. Maczków uzyskał nowy herb, na którym znalazł się kwiat maku i symbol 1 Dywizji Pancernej, hełm i skrzydło do Maczkowa. Miasto było zamknięte dla Niemców. U dołu podano po angielsku tekst tego rozporządzenia i po polsku, zmienione nazwy ulic, po których Niemcom wolno było przechodzić przez Maczków. Założę się, że Niemcy nic z tego nie rozumieliMaczków zaczął od razu rozwijać się bardzo dynamicznie. Przyczyniło się do tego głównie szczęśliwe dobranie się wyjątkowych ludzi zamieszkujących obecny Maczków. Duża część polskiej inteligencji prześladowana przez reżim hitlerowski, znajdowała się w obozach niemieckich, a teraz, po wyzwoleniu obozów, prawie w komplecie stawiła się w polskiej strefie okupacyjnej. W mieście powstała polska administracja, wszystkie ulice uzyskały polskie nazwy, Związek Szkół Polskich patronował szkołom nie tylko w Maczkowie, ale koordynował pracę polskich szkół na terenie całych Niemiec będących pod okupacją zachodnią. W Maczkowie otwarto kilka szkól podstawowych, gimnazjum, liceum i Polskie Gimnazjum Mechaniczne. Powstała polska parafia. Zaraz potem utworzono klub sportowy. Otwarto w Maczkowie kino i dwa teatry. W lipcu 1945 roku wystąpił w Maczkowie z koncertem sam wielki Yehudi Menuhin. Gorące przyjęcie, jakie mu zgotowali mieszkańcy Maczkowa, artysta wspominał nawet po wielu wychodzić polska prasa. Gazety „Dziennik” i „Defilada” o nakładzie ponad 90 tysięcy egzemplarzy. W mieście Mappen otwarto polską księgarnię o niesamowitym powodzeniu wśród polskich dipisów. Księgarnia sprzedawała miesięcznie 15 – 18 tysięcy książek!Duża ilość panien i kawalerów była powodem nadzwyczajnej ilości ślubów, które zawierano w Maczkowie i całym Emsland. Zaczęły rodzić się dzieci. W samym Maczkowie urodziło się ich 489. Żyją do dzisiaj, mając w paszportach wpisane miejsce urodzenia Maczków. Miejscowość dzisiaj już nieistniejącą. Czterech polskich księży udzieliło 289 ślubów, 497 chrztów i odprawiło 110 pogrzebów. Groby dawnych, polskich mieszkańców Maczkowa znajdują się dziś pod ochroną konsulatu polskiego w Hamburgu i lokalnych władz miasta jaki w tysiącach egzemplarzy pokrywał ściany budynków Bredy. U dołu napis w języku niderlandzkim – (Breda) wolna dzięki PolakomOkupacja polska przebiegała spokojnieLudność niemiecka Emslandu była na Polaków wściekła. Niemcy nie mogli darować Polakom przede wszystkim wysiedlenia i używania ich własnych, niemieckich mebli, narzędzi, czy ubrań. Jednak nikomu z Niemców nie przychodziła do głowy otwarta walka z Polakami. Okupacja polska przebiegała spokojnie. Nie powstały żadne niemieckie oddziały partyzanckie, czy grupy dywersyjne, czego Polacy, znając sami siebie i osądzając innych według siebie, spodziewali się po Niemcach całkiem poważnie. Najwyraźniej przeceniono przywiązanie Niemców do ustroju hitlerowskiego, którego, okazało się, Niemcy aż tak bardzo nie początkowo przynajmniej, skłonni byli trochę się na Niemcach odegrać, ale jak to Polacy. Bardzo szybko im się tego odechciało. Na przykład, wysiedlono Niemców z Maczkowa i nie pozwolono im nawet wchodzić do miasta. Ale zaraz zaczęto robić wyjątki. Choćby dla niemieckich rzemieślników, raz po raz potrzebnych w na kolei, wprowadzono w pociągach specjalne przedziały „Nur Für Polen” (Tylko Dla Polaków), co było oczywistym odwróceniem sytuacji z okupowanej Polski, gdzie Niemcy wprowadzili dla siebie przedziały „Nur Für Deutsche” (Tylko Dla Niemców).Polskie patrole wojskowe sprawdzały, czy do przedziału dla Polaków nie wszedł aby jakiś Niemiec, ale jeśli Niemiec jechał razem z Polakiem, to nikt go z tego przedziału nie czas trwał „czarny” handel (tuż obok granica z Holandią!), w którym uczestniczyli po równo kombinatorzy polscy, niemieccy i holenderscy. To, że biznes jest międzynarodowy i antynacjonalistyczny, widać się dało gołym okiem. Na tej współpracy wyrosła niejedna Niemcy próbowali jednak „pajacować”. Tak stało się na przykład w miejscowości Aschendorf, gdzie na placu przed kościołem umieszczono listę 35 niemieckich kobiet, wpisanych tak jako osoby chore wenerycznie, bo utrzymujące stosunki z Polakami. Tego nie można było wybaczyć i na drugi dzień polscy żołnierze wyciągnęli na ulicę sześciu Niemców, zwolenników hitlerowskiej ustawy o czystości rasy niemieckiej. Wszyscy zostali przykładnie pobici. Siódmemu się udało, bo uciekał tak szybko, że nawet nie trafiła go seria ze stena, jaką puścił za nim jakiś żołnierz. Drugi groźny incydent wydarzył się w miejscowości Freren. Polacy spalili tam dom byłego ortsgruppenleitera NSDAP Eilerta. Była to zemsta za śmierć polskiego jeńca to były już wszystkie incydenty, jakie zdarzyły się pomiędzy Niemcami i Polakami na terenie polskiej strefy okupacyjnej. Między obu nacjami trwała niewątpliwie wzajemna niechęć, choć raczej na pewno nie była to nienawiść. Po zakończeniu polskiej okupacji, sami Niemcy przyznawali, że Polacy zachowywali się wobec nich raczej w porządku...Polska strefa okupacyjna w Emsland – solą w „oku” Związku Radzieckiego Wszystko, co działo się w polskiej strefie okupacyjnej wytrącało z równowagi władze Związku Radzieckiego, przywykłe do pokory i przymilności, a nie do tego, żeby ktoś ośmielał się krytykować, albo sabotować ich żądania. Polska strefa okupacyjna w Emsland była dla Związku Radzieckiego dosłownie solą w oku, bo podkreślała istnienie dwóch polskich organizmów państwowych, dwóch rządów i dwóch armii, bynajmniej niemiłujących się, a raczej sobie obcych i wrogich. Stanowiła dla Polaków alternatywę dla stworzonego przez Związek Radziecki, wasalnego państwa polskiego. Stwarzała Polakom możliwość wyboru. A w kierownictwie Związku Radzieckiego wcale nie zasiadali idioci. Oni dobrze wiedzieli, jaki wybór jest dla Polaków korzystniejszy. Dlatego Związek Radziecki gwałtownie domagał się od władz brytyjskich natychmiastowego zlikwidowania polskiej jednak radzieckie wysiłki natrafiły na twardy opór Winstona Churchilla. Brytyjski premier nie miał absolutnie żadnych złudzeń, że sojusz ze Związkiem Radzieckim jest sojuszem z państwem przyjacielskim. Sojusz był potrzebny obu partnerom, ale tylko do czasu rozbicia III Rzeszy. III Rzesza właśnie została rozbita, a więc co dalej? Churchill nie wykluczał i takiej możliwości, że Związek Radziecki, jak to się mówi „pójdzie za ciosem” i uderzy na Aliantów, chcąc zdobyć całe Niemcy, a może nawet i Francję, może zajmie wtedy i całą Europę, wszędzie wprowadzając swój wspaniały ustrój polityczny. Od roku 1920 było to przecież dla Związku Radzieckiego zadanie strategiczne, wtedy niewykonalne, ale teraz...?Wojsko Polskie, szczególnie to na Zachodzie, gdzie większość żołnierzy pochodziła z terenów obecnie zagrabionych przez Związek Radziecki, silnie antyradzieckie, wojsko mające zaplecze osobowe w ogromnej ilości Polaków w Niemczech, w chwili otwartego konfliktu ze Związkiem Radzieckim byłoby dla Wielkiej Brytanii jeszcze coś, co nakazywało Churchillowi utrzymywać w Niemczech polskich żołnierzy. Churchill chętnie zgodził się na przyznanie Wojsku Polskiemu statusu sił okupacyjnych, bo musiał przerzucić część wojsk brytyjskich do Azji, gdzie wciąż jeszcze trwała wojna z Japonią. Brytyjczycy pojechali więc do Azji, a w tym czasie Polacy mieli pilnować Winston Churchill był kompletnie nieczuły na radzieckie naciski, które zresztą bynajmniej nie słabły, a raczej potęgowały że drogą rozmów z Churchillem niczego nie uzyska, Związek Radziecki uruchomił swoich agentów w Wielkiej Brytanii. A miał ich tam niemało. Po latach okazało się, na przykład, że sam szef brytyjskiego kontrwywiadu, Kim Philby, był agentem ZSRR!Co może mieć sprawa polska do Winstona Churchilla?Przyjaciele Związku Radzieckiego w Wielkiej Brytanii wzięli się więc do wywierać naciski na opinię publiczną. Najczęściej poprzez prasę. Ludzi zmęczonych już długoletnią wojną zaczęto straszyć następną wojną, do której jakoby dążył obecny rząd brytyjski. Styl tej propagandy był taki sam, jak w Związku Radzieckim i dlatego łatwo poznać autorów tego dzieła. Co Państwo powiecie na taki passus, jaki ukazał się 9 czerwca 1945 roku w prasie londyńskiej: „Brytyjskie koła rządowe popierają polskich reakcjonistów, tworzących swoje „państwo” w Niemczech. Jak donoszą, niemieckie miasta zamieniono w obozy, w których polscy faszyści gromadzą wszystkich wyswobodzonych od Niemców Polaków. Polscy awanturnicy marzą o stworzeniu bazy dla swych prowokacyjnych akcji przeciwko nowej Polsce i ZSRR”. Jak Boga kocham, nie jest to fragment zaczerpnięty z prasy polskiej, okresu „wczesnego Bieruta”, ale tak wtedy pisano w prasie angielskiej. Kto tak ładnie pisał o Polakach?No więc, tak się w Londynie pisało w czerwcu 1945 roku, a w lipcu tegoż roku Winston Churchill przestał być premierem. Jest to tylko „przypadkowy bieg wydarzeń”, czy może coś więcej?Zaraz ktoś powie, że się zagalopowałem, że przemawia przeze mnie polska megalomania i, że co może mieć sprawa polska do ponownego wyboru Winstona Churchilla na uroczystość na rynku miasta Breda Burmistrz w imieniu mieszkańców miasta dziękuje Polakom. W głębi widać polskich żołnierzyCo może mieć sprawa polska do Winstona Churchilla? – Może mieć bardzo Państwa. Nas długo przyzwyczajano do tego, że jesteśmy małym, nic nieznaczącym narodem, któremu kaprys historii podarował po I wojnie światowej państwo nietrwałe, jak domek z kart. Otóż chciałbym wszystkich zapewnić, że nie był to domek z kart, sąsiedzi nas nie lekceważyli, często nawet nas przeceniali i zawsze bardzo im zależało na tym, żeby nas pokonać zanim staniemy się naprawdę silni. Dlatego proszę nie zapominać, jak się zaczęła II wojna światowa i jak się ona zakończyła. Na zakończenie wojny, podobnie jak na jej początku, nadal mieliśmy dwóch agresorów, ale zręczna propaganda radziecka sprawiła, że widzieliśmy tylko Niemców. Zupełnie zaś do nas nie dotarło, że właśnie przegraliśmy wojnę ze Związkiem Radzieckim. Może dlatego, że na wojnie ze Związkiem Radzieckim niewiele się strzelało. Ostatnim, kto w tej wojnie wspierał Polaków był właśnie Winston odejściu Winstona Churchilla, sprawa pozbycia się Polaków z Niemiec nabrała tempa. Na jesieni 1946 polscy żołnierze zaczęli opuszczać Emsland. Byli przewożeni do Wielkiej Brytanii i tam stopniowo i z wielkimi oporami następowała ich demobilizacja. Pozbawieni oparcia w wojsku, polscy cywile stali się ofiarami nachalnych nacisków brytyjskich, ale i niemieckich, mających zmusić ich do wyjazdu z Niemiec. Wreszcie, po dwóch latach, bo dopiero w roku 1948, ostatni Polacy opuścili Emsland. 10 września 1948 Niemcy, w uroczystej procesji, przy biciu w dzwony, weszli do opustoszałego Maczkowa, którego polska nazwa od razu została odrzucona ze wstrętem. Znów pojawiło się Haren. Do dzisiaj powtarzany jest w Haren dwuwiersz powstały w 1948 roku: „Gott schütze unser Haren vor neuen Polenscharen”. – Boże strzeż nasze Haren przed nowymi hordami w całym Emsland dba się bardzo o polskie groby na cmentarzach, powstają lokalne muzea, upamiętniające czasy polskiej okupacji, a nawet zaprasza się na wspólne uroczystości urodzonych w Haren Polaków, lub absolwentów polskich szkół, które w Haren funkcjonowały. A to chyba świadczy, że nie było aż tak źle w czasach polskiej ewakuacja Niemców zaczęła się 19 maja 1945 roku. W Papenburgu na przykład, wysiedlono Niemców z 257 domów, ale pozwolono im pozostać w mieście i mieszkać w swoich własnych komórkach, stajniach i oborach. W Haren, wolnym całkowicie od ludności niemieckiej, znalazło się ponad 5000 Polaków. Jako, że w przytłaczającej większości byli to lwowiacy, lub ludzie, pochodzący z województw lwowskiego i stanisławowskiego, oficjalnie zmienili nazwę miasta z niemieckiego Haren, na Lwów! Główne ulice miasta też uzyskały nowe nazwy, takie, jakie pamiętano ze Lwowa. A więc: Akademicka, Łyczakowska, Legionów... Okupacja polska przebiegała spokojnie. Nie powstały żadne niemieckie oddziały partyzanckie, czy grupy dywersyjne, czego Polacy, znając sami siebie i osądzając innych według siebie, spodziewali się po Niemcach całkiem poważnie. Najwyraźniej przeceniono przywiązanie Niemców do ustroju hitlerowskiego, którego, okazało się, Niemcy aż tak bardzo nie kochali. Na zakończenie wojny, podobnie jak na jej początku, nadal mieliśmy dwóch agresorów, ale zręczna propaganda radziecka sprawiła, że widzieliśmy tylko Niemców. Zupełnie zaś do nas nie dotarło, że właśnie przegraliśmy wojnę ze Związkiem Radzieckim. Może dlatego, że na wojnie ze Związkiem Radzieckim niewiele się strzelało. Ostatnim, kto w tej wojnie wspierał Polaków był właśnie Winston Churchill. Historia NajnowszaGłód, męczarnie, egzekucje, 2-3 mln zabitych żołnierzy. Przez długi czas nie mówiło się głośno o zbrodniach dokonanych na jeńcach wojennych w hitlerowskich stalagach, twierdzi historyk Rolf Keller. Deutsche Welle: Ilu radzieckich jeńców wziął Wehrmacht do niewoli? Ilu z nich zginęło? Rolf Keller: Z pewnością do niewoli wzięto 5,3 - 5,7 mln radzieckich żołnierzy. Co najmniej 2,6 mln, o ile nie nawet 3,3 mln z nich, zmarło w niemieckiej niewoli, czyli ponad połowa. Odsetek zabitych i zmarłych w przypadku innych jeńców wynosił maksymalnie 2 proc. Jak traktowano jeńców? Radzieccy więźniowie wojenni w ujęciu Wehrmachtu byli formalnie jeńcami, ale nie traktowano ich zgodnie z zasadami konwencji genewskiej. Umyślnie gorzej ich żywiono i gorzej traktowano, niż innych. W ramach specjalnego programu selekcji separowano na przykład Żydów i komisarzy politycznych; jeńców wojennych wydawano w ręce SS. Rolf Keller: W Niemczech temat ten nie interesował nikogo po wojnieImage: Stiftung niedersächsische Gedenkstätten Wojna ze Związkiem Radzieckim była zapowiedziana przez Hitlera jako "walka eksterminacyjna" (Vernichtungskampf), czyli planowana była śmierć milionów mieszkańców ZSRR. Jeńców wojennych określano jako reprezentantów "żydowsko-bolszewickiego światopoglądu". W hitlerowskiej propagandzie byli oni nazywani "typami przestępczymi", "słowiańskimi podludźmi" czy "wyrzutkami ludzkości". Tylko dlatego, że w przemyśle zbrojeniowym potrzeba było coraz więcej rąk do pracy, przywożono ich do Niemiec. W Niemczech istniały stalagi, czyli "Stammlager fuer Kriegsgefangene" - obozy jenieckie dla szeregowców i podoficerów. Jakie panowały tam warunki? Pierwsze stalagi, tworzone jako obozy jenieckie dla Polaków, Belgów, Francuzów czy Brytyjczyków i Serbów, składały się z baraków. Służyły do rozdziału jeńców jako siły roboczej po różnych firmach czy w rolnictwie. Dla radzieckich jeńców tworzono od 1941 r. coś nowego: tzw. Russen-Lager: 12 dużych obozów dla 20 tys do 50 tys. jeńców, przede wszystkim na Śląsku, w Saksonii, Dolnej Saksonii i w Westfalii. Tam nie było baraków z miejscami noclegowymi i sanitariatami tylko była to wolna przestrzeń ogrodzona drutem kolczastym z wieżami wartowniczymi. Jeńcy musieli nawet w największym zimnie koczować pod gołym niebem. Menażkami grzebali w ziemi jamy, żeby móc się tam schować przed zimnem. Zbadaliśmy dokumenty, listy zgonów i ewidencję cmentarną, gdzie często podawana jest przyczyna zgonu "przez uduszenie się w jamie w ziemi”. Czyli panowały tam straszliwe warunki. Ponieważ internowani nie dostawali dość do jedzenia, jedli korę czy wygrzebywali z ziemi robaki. Szybko szerzyły się choroby, tak że od października 1941 zaczął się masowy pomór. W największych obozach radzieckich jeńców dziennie umierało do 300 osób, które grzebano w zbiorowych mogiłach. Cmentarz stalagu Oerbke (Stalag XI D/321), 1941Image: Stiftung niedersächsische Gedenkstätten/unbekannter Fotograf Jaki był los jeńców po wyzwoleniu w 1945 r.? Sławetny rozkaz Stalina nr. 270 mówił, że radziecki żołnierz walczy do końca i nigdy nie idzie do niewoli. Każdy jeniec uważany był za zdrajcę. Jemu i jego rodzinie groziły kary. Żołnierzy powracających z Niemiec traktowano najpierw jako potencjalnych kolaborantów: jak można było przeżyć cztery lata w Niemczech w tak strasznych warunkach nie współpracując z Niemcami? Wielu jeńców nie mogło w ogóle wrócić do domu - trafiali do gułagu, obozów sowieckiej bezpieki czy do batalionów karnych. Niewola i więzienie rzutowały na całe ich życie. Temat ten był tabu nawet w rodzinie. O tym się nie mówiło, dlatego jest tak mało relacji świadków historii na ten temat. Także w Niemczech temat ten nie interesował nikogo po wojnie - i także ze względu na konflikt Wschód-Zachód - był on na marginesie aż do lat 90-tych. Działo się tak, pomimo, że w okresie wojny wszyscy doskonale wiedzieli o tym, bo w każdej właściwie miejscowości były brygady pracy składające się z jeńców. Rolnicy wystawiali rachunki za brukiew, którą kradli na polach głodni więźniowie. Ponieważ wielu oddalało się z miejsca pracy w poszukiwaniu jedzenia, ginęli zastrzeleni przez strażników. "Russenlager" Oerbke (Stalag XI D/321), 1941Image: Stiftung niedersächsische Gedenkstätten/unbekannter Fotograf Czego życzyliby sobie od Niemiec ci, którzy przeżyli? Ich stosunek do Niemiec i do ich ojczyzny jest ambiwalentny. Jeden z rosyjskich historyków napisał: "na koniec stali się ofiarami dwóch dyktatur". Są wdzięczni, kiedy ktoś interesuje się ich losem i kiedy doświadczają takich gestów, jakie robi np. berlińskie towarzystwo "Kontakty", które ocalonym wypłacało po 300 euro z pieniędzy uzyskanych od darczyńców. Te pieniądze przydały im się bardzo. Szacuje się, że żyje jeszcze około dwóch tysięcy ocalałych jeńców; są już w bardzo podeszłym wieku, często schorowani, z minimalnymi rentami, za które nie mogą nawet kupić potrzebnych im lekarstw. W Niemczech toczy się spór nt. odszkodowań. Właściwie nie są one przewidziane dla jeńców wojennych. Jak ocenia to Pan w odniesieniu do byłych rosyjskich jeńców? W myśl konwencji genewskiej jeńcy wojenni powinni być tak samo zaopatrzeni, jak niemieccy żołnierze. W przypadku rosyjskich jeńców tego jednak celowo nie zrobiono. W obawie przed dalszą lawiną roszczeń niemiecka strona kategorycznie odrzuciła wszelkie roszczenia od jeńców. Jest to dylemat nie tylko pod względem prawnym, ale również pod względem etyczno-moralnym. Pożądane byłoby uznanie tych roszczeń nie pod formalnym pojęciem "odszkodowań". Partie opozycyjne Lewica i Zieloni wskazują na to, że radzieccy jeńcy byli ofiarami reżimu hitlerowskiego. Dla mnie, jako historyka, jest to jasne. Istnieje tymczasem dość dowodów na zbrodnie popełnione przez hitlerowców na radzieckich jeńcach wojennych. Oni sami życzyliby sobie, żeby strona niemiecka publicznie się do tego przyznała. Prezydent RFN Joachim Gauck stwierdził już, że miało to miejsce; brak jeszcze tylko ustosunkowania się do nich Bundestagu. rozmawiała Andrea Grunau Historyk Rolf Keller od 25 lat zajmuje się tematem radzieckich jeńców wojennych. Uczestniczył w niemiecko-rosyjskim projekcie badawczym, w trakcie którego dokonano weryfikacji akt jeńców niemieckich, które po roku 1945 dostarczono do Moskwy. Jako działacz organizacji dbającej o miejsca pamięci ma kontakt z wieloma ocalałymi jeńcami. W czasie gdy w Kijowie świętowano Dzień Niepodległości Ukrainy, separatyści w Doniecku wystawiali na pokaz jeńców ukraińskich, wyzywając ich od „faszystów”. Podczas gdy w Kijowie 1500 żołnierzy defilowało na Majdanie i prezydent Ukrainy Petro Poroszenko zapowiadał dodatkowe środki na cele obronne (w sumie ponad 2 mld euro), w Doniecku maszerowali wystawieni na pokaz jeńcy wojenni. Donoszą o tym reporterzy AFP oraz naoczni świadkowie, z którymi rozmawiała agencja Reutera. Są też już zdjęcia przedstawiające to upokarzające widowisko: widać na nich mężczyzn prowadzonych po ulicach Doniecka. Wiele wskazuje na to, że są to pojmani żołnierze ukraińskich sił rządowych. Idących z opuszczonymi głowami mężczyzn, strzeżonych przez uzbrojonych rebeliantów, piesi obrzucają wyzwiskami. Upokarzanie i poniżanie jeńców wojennych jest zakazane Konwencja o traktowaniu jeńców wojennych (III Konwencja Genewska) zakazuje między innymi zamachów na godność osobistą jeńców wojennych a w szczególności poniżającego i upokarzającego traktowania. Demonstracja siły Kijowskie przywództwo starało się dziś zademonstrować siłę na Majdanie: setki żołnierzy, pojazdy opancerzone, samochody ciężarowe, wyrzutnie rakietowe. Prezydent Poroszenko zapewnił wprawdzie, że Ukraina nie chce wojny: „wybieramy pokój”, ale w tym samym wystąpieniu zapowiedział, że zwiększy budżet na obronę. Końca walk nie widać Zarówno w obwodzie donieckim jak i w Ługańsku, w pobliżu granicy z Rosją, w minionych dniach raz po raz dochodziło do gwałtownych starć. Według ONZ, w walkach we wschodniej Ukrainie, zginęło ponad 2000 osób. Dziś granaty uszkodziły szpital i prosektorium w Doniecku. Brak informacji o ofiarach. Nie dalej jak wczoraj ( kanclerz Niemiec Angela Merkel podkreśliła w czasie wizyty w Kijowie, że uregolowanie konfliktu powinno nastąpić w sposób pokojowy. AFP, Reuters / Iwona D. Metzner Kalendarium 28 I 1942 r. Londyn – nota ministra spraw zagranicznych RP Edwarda Raczyńskiego do ambasadora ZSRR Aleksandra Bogomołowa: „Z ogólnej liczby oficerów i żołnierzy, zarejestrowanych w obozach jeńców wojennych w Kozielsku, Starobielsku i Ostaszkowie, do chwili obecnej nie zostało zwolnionych: 12 generałów, 94 pułkowników, 263 kapitanów i około 7 800 oficerów niższych stopniem. Są podstawy, aby podkreślić, że poszukiwania przeprowadzone w Polsce i w Rzeszy pozwoliły ustalić z pewnością, że wojskowi, o których mowa, nie znajdują się obecnie ani w okupowanej Polsce, ani w obozach jeńców wojennych w Niemczech”. 3 II 1942 r. Moskwa – memoriał złożony przez rtm. Józefa Czapskiego w NKWD (na ręce zastępcy Ł. Berii, gen. Leonida Rajchmana) wymieniał liczbę 8 300 oficerów, którzy „nie powrócili ze Starobielska, Kozielska i Ostaszkowa”. 18 III 1942 r. Moskwa – wymiana zdań podczas rozmowy dowódcy Armii Polskiej w ZSRR gen. dyw. W. Andersa ze Stalinem: „Anders: Do tego czasu nie zjawili się oficerowie wywiezieni z Kozielska, Starobielska i Ostaszkowa. Powinni być jeszcze w waszych rękach. Zebraliśmy o nich dodatkowe dane (wręcza dwie listy, które zabiera Mołotow). Gdzie oni mogli się podziać? [...]. Stalin: Ja już wydałem wszystkie rozkazy, by ich zwolnić. [...] Nie wiem, gdzie są. Na co mam ich trzymać? Być może, że znajdują się w obozach na terenach, które Niemcy zajęli, rozbiegli się”. Anders wręczył wówczas Stalinowi dodatkową listę nazwisk 800 zaginionych oficerów polskich. 24 III 1942 r. rozpoczęcie ewakuacji Armii Polskiej z ZSRR do Iranu. 27 VIII 1942 r. Londyn – nota ministra spraw zagranicznych RP E. Raczyńskiego złożona na ręce ambasadora ZSRR A. Bogomołowa przypominała o „nieodnalezieniu dotychczas jeszcze przeszło 8 000 oficerów polskich, przebywających wiosną 1940 r. w obozach jeńców wojennych w Ostaszkowie, Starobielsku i Kozielsku”. Opcje strony Powrót do poprzedniej strony Drukuj tą stronę Generuj PDF z tej stronie

lista polskich jeńców wojennych w niemczech